Karol Eychler z Saksonii
Protoplastą polskiej historii mojego rodu był Karol Eychler, który przybył do Polski, jak głoszą podania rodzinne, z Saksonii na początku XIX wieku, gdzieś w okresie wojen napoleońskich. Był młynarzem zajmującym się budowaniem młynów, przeważnie wodnych i tzw. wiatraków. Podczas budowy konkretnego młyna, wprowadzał w tajniki zawodu młynarskiego jego przyszłego właściciela, ucząc go także sposobów naprawy i konserwacji urządzeń młyńskich. W tamtych czasach jego zawód młynarza wędrownego był dość popularny. Po zbudowaniu młyna ruszał w dalszą drogę, a osiadał tylko tam, gdzie naprawdę bardzo mu się podobało.
Z przekazów rodzinnych wynika, że Karol budował młyny głównie na terenie północnego i wschodniego Mazowsza. Na stałe osiadł w Jasiorówce nieopodal Łochowa (obecnie wieś na przedmieściach Łochowa), gdzie podobno założył dobrze prosperujący swoisty niewielki ośrodek przemysłowy, na który składał się kupiony od gospodarzy Waśniewskich dworek i około 1 morgi gruntu oraz wybudowane przez niego – młyn parowy, fabryka zapałek, wytwórnia skrzynek na alkohole i smary. Były to budynki drewniane, toteż jak wiele tego rodzaju zabudowań, spłonęły gdy gospodarzem był już syn Karola – Władysław.
Stanisław Sęczyk, historyk z Łochowa, który po wojnie stołował się u Wandy, wdowy po Władysławie, wnuku Karola, pisał, że Karol Eychler był przemysłowcem z Saksonii, który przyjechał z dużymi pieniędzmi na Mazowsze i budował oraz uczył budować młyny. Osobiście nigdy nie sądziłem, aby była to do końca prawda, albowiem w tamtych czasach przemysł nawet na zachodzie Europy dopiero powstawał, a „bogaty przemysłowiec” niekoniecznie musiał wybierać biedne i zacofane technologicznie wówczas Mazowsze, by samemu ciężko pracować, ucząc jednocześnie zawodu swego syna. Niewątpliwie prawdą jednak było, że Karol Eychler znał młynarskie rzemiosło, był człowiekiem przedsiębiorczym i odważnym na tyle, aby budować dobrze prosperujące interesy w różnych miejscach. Jego żona Agnieszka z Bernauerów, po śmierci męża w 1852 roku wyszła drugi raz za mąż za Wawrzyńca Krapokowskiego (Krotkowskiego) i zamieszkała w Piotrkowie. Zmarła w 1879 roku i została pochowana w Kamionnej obok syna Władysława, gdzie został pochowany sam Karol niewiadomo.
Władysław Eychler osiadły w Jasiorówce
Syn Karola, Władysław Eychler (1836—1890) również mieszkał w Jasiorówce pod Łochowem, gdzie rozbudował rodzinne gospodarstwo, dokupując dwie morgi ziemi od gospodarza Kowalczyka oraz stawiając zespół murowanych budynków, wśród których był młyn (w późniejszym okresie elektryczny). Nim jednak osiadł tam z rodziną na stałe, wzorem swego ojca, wiódł żywot młynarza wędrownego. Ożenił się z Natalią z Truchnowskich (1837-1897) w 1858 roku, z którą miał kilkanaścioro dzieci m.in. Agnieszkę (1863), Wiktora (1864), Mariannę (1866), Stefana (1867-1867), Annę (1868), Władysława (1869), Antoninę (1870), Annę (1870), Teofila (1872), Aleksandra (1873), Franciszkę (1874), Aleksandra (1881), Franciszka (1882). Dorosłości dożyło na pewno trzech synów – Władysław, Wiktor i Józef oraz kilka córek – Helena – zm.1938 (mąż Antoni Jamrog, zm. 1930), Marianna (z męża Smolińska i Gawęcka), Anna – zm.1901 (mąż Stanisław Szałek, zm.1942), Antonina – zm.1929 (mąż Władysław Osiński), Leokadia – zm.1909 (mąż Stanisław Przedpełski). Dzieci rodziły się w różnych miejscowości, np. mój dziadek, Wiktor urodził się w Świniotopi, jego starszy brat, Władysław w Karczewiźnie pod Kamionną, a siostra Marianna w Radzyminie, co jest niezbitym dowodem na to, że wędrował, zmieniając miejsce zamieszkania co rok, dwa, czyli mniej więcej tyle, ile trwała wtedy budowa jednego młyna wraz z przeszkoleniem jego właściciela.
Natalia z Truchnowskich Eychlerowa, matka mego dziadka i dziesięciorga jego rodzeństwa, pochodziła z Mokotowa, który wówczas było podwarszawską wsią. Jej ojciec, Stanisław Truchnowski prawdopodobnie był sołtysem wsi Mokotów i według przekazu rodzinnego zapisał jako dar dla nowopowstającej parafii plac pod budowę kościoła pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela (obecnie stojący przy placu Zbawiciela), znajdujący się na końcu ulicy Mokotowskiej, zaczynającej się przy placu Trzech Krzyży. Wieś Mokotów rozciągała się na terenach dawnych Pól Mokotowskich, gdzie później znajdował się plac ćwiczeń kawalerii, następnie lotnisko, a potem tereny SGGW. Tyle przekazów rodzinnych i legend, bo z aktu małżeństwa jego córki, Natalii wynika, że ojciec był rewizorem przychodów tabacznych (czyli kimś w rodzaju poborcy podatkowego) i wraz żoną, Wiktorią z Tomaszewskich mieszkał we wsi Działynia w guberni płockiej.
Natalia wraz z Władysławem pochowani są w Kamionnej na cmentarzu parafialnym tuż za kaplicą cmentarną (była to parafia dla Jasiorówki, Łojewa, Łochowa i innych okolicznych wiosek). Pomnik z piaskowca, choć ze śladami kul po wielu wojnach, zachował się w bardzo dobrym stanie. Napis na pomniku głosi – Tu spoczywa obok matki i córki Św. Pamięci Władysław Eychler zm. dn. 16 stycznia 1890 roku w wieku 54 lat. Na dole pomnika dopisano – Natalija ze Truchnowskich Eychler żyła lat 60. Na lewym boku pomnika napis głosi – Zygmuś Eychler żył 6 tygodni, zmarł w 1897 roku. Był to synek mojego dziadka, Wiktora Eychlera z Stanisławą z Kaweckich, czyli wnuczek Władysława i Natalii.
Pradziadek Władysław Eychler umarł prawdopodobnie na serce w wieku 54 lat, a jego żona Natalia, która jeszcze przez kilka lat sama prowadziła młyn w Jasiorówce (kiedy syn zakładał młyny w innych miejscowościach), umarła na skutek obrażeń poniesionych w wypadku wioząc furmanką zboże do młyna. Wóz wywrócił się i została przygnieciona jego ciężarem, doznając prawdopodobnie uszkodzenia (rozerwania) wątroby lub śledziony. Doktor Wiśniewski z Jadowa ocenił, że nastąpił masywny krwotok wewnętrzny i nie podjął się operacji, mimo że podobne przypadki z powodzeniem operował w swej lecznicy w Jadowie. Natalia umarła następnego dnia.
Jeden z trzech jej synów, Józef ożenił się z Eufrozyną z Golińskich i osiadł w miejscowości Nurzec w powiecie bielsko-podlaskim. Prowadził tam tartak parowy i młyn. Miał troję dzieci – Jerzego, Stanisława i Jadwigę. Józef zginął po wojnie w niewyjaśnionych okolicznościach. Stanisław został w rodzinnych stronach, a Jerzy wyemigrował na ziemie odzyskane.
Władysław Eychler, założyciel Relina koło Łochowa
Władysław Eychler (1869-1912), syn Władysława i Natalii z Truchnowskich urodził się w Karczewiźnie koło Kamionnej i wybudował młyn pomiędzy Łochowem a Łojewem, w pobliżu rodzinnej Jasiorówki. Ożenił się z Aurelią z Więckowskich i siedlisko to nazwał Relinem (od imienia żony Aurelia – Rela). Na dachu okazałego domu kazał ułożyć z kolorowej dachówki napis „RELIN” doskonale widoczny z drogi Łochów – Sadowne. Obecnie dom już nie istnieje, z młyna zostały ruiny, ale nazwa pozostała na stałe i dziś Relin stanowi swoisty przysiółek wsi Jasiorówka.
Z małżeństwa tego urodziła się córka Janina. Aurelia z Więckowskich Eychlerowa zmarła w wieku 26 lat prawdopodobnie przy porodzie kolejnego dziecka w 1904 roku. Dziecko zmarło niedługo po niej. W tej sytuacji Władysław Eychler ożenił się z młodszą siostrą zmarłej żony, Wandą z Więckowskich, z którą miała córkę Eugenię.
Po paru latach zmarł również Władysław (1913), a wdowa Wanda została z dwiema córkami. Nie była przygotowana do prowadzenia gospodarstwa, a została sama z dużym murowanym młynem, tartakiem i innymi zabudowaniami m.in. magazynem zboża. Po pewnym czasie udało się jej jednak dobrze wyjść za mąż za Zdzisława de Thuna (1879-1942).
Według Stanisława Sęczyka był on baronem kurlandzkim, który dodatkowo miał znać się młynarstwie i gospodarce. Z dokumentów wiadomo jednak, że był synem Rudolfa-Józefa i Marii z Feyów urodzonym w Karwowie-Poduchownym, parafii Bodzanów powiatu płockiego. Skądkolwiek pochodził, Thun był człowiekiem bardzo pomysłowym. Kiedyś oczyścił przydrożne rowy z końskiego łajna, zmiatanego tam z drogi i nawiózł nimi pole. Ziemia tam był piaszczysta i dość słaba, więc nikt nie spodziewał się obfitych zbiorów. Tymczasem, dzięki temu nawozowi, urosły na niej tak dorodne truskawki, że Thun zaczął je sprzedawać do Warszawy w zrobionych w swoim tartaku skrzynkach. Póki żył, młyn i gospodarstwo prosperowały bardzo sprawnie. A zmarł w samym środku okupacji niemieckiej w lutym 1942 roku na przepuklinę w warszawskiej lecznicy i został pochowany na cmentarzu Powązkowskim. Żona nie przygotowana do prowadzenia młyna, po śmierci Zdzisława, nierzadko, by ratować rodzinny interes, musiała zastawiać rodowe srebra. Młyn często się psuł, naprawiał go natomiast sąsiad, który brał za swoje usługi dość wygórowane zapłaty. Tym sposobem zadłużenie Wandy rosło coraz bardziej, aż młyn przejął sąsiad wraz ze swoją rodziną.
Janina (1899-1985), córka Władysława, która została z matką na gospodarstwie wyszła za Bronisława Jardela, nauczyciela muzyki i gimnastyki w szkole w Sadownem i gimnazjum w Łochowie. Był nieco ekscentrycznym człowiekiem, do pracy w szkole chadzał boso, mył się codziennie w strumieniu przepływającym przez posesję Eychlerów w Relinie. Oprócz strumienia na posesji był też staw, na środku którego usytuowana była wyspa z budą dla łabędzia, który przychował się do rodziny. Jardel pewnego dnia wyszedł do szkoły i już nigdy nie wrócił.
Eugenia Eychler (1910-1936), córka Władysława i Wandy, wyszła za mąż za swego ciotecznego brata Tadeusza Osińskiego (o zgodę na ten związek występowano do Watykanu ze skutkiem pozytywnym), zmarła przy pierwszym porodzie i została pochowana na Powązkach. Jej mąż Tadeusz Osiński (syn starszej siostry Władysława, Antoniny z Eychlerów Osińskiej) po śmierci Eugenii, wyjechał do USA i tam zmarł bezdzietnie.
Władysław i Aurelia pochowani są w grobie rodzinnym Więckowskich w alei katakumbowej na warszawskich Powązkach. Wanda Thun (żona Zdzisława) jest pochowana ze swoją pasierbicą Janiną z Eychlerów Jardel we wspólnym grobie na cmentarzu w Łochowie.
Wiktor Eychler, młynarz z Łojewa
Dziadek Wiktor Eychler (1864-1947), syn Władysława i Natalii z Truchnowskich, kontynuując rodzinną tradycję, wybudował swój młyn w Łojewie koło Łochowa i ożenił się w 1893 roku ze Stanisławą Antoniną z Kaweckich (1875-1919), z którą mieli siedmioro dzieci – Romana (1896-1974), Martę (1897-1979), Hipolita (1899-1940), Bolesława (1901-1978), Jadwigę (1902-1982), Józefa (1904-1986) i Janinę (1918-1992), wszyscy z wyjątkiem najmłodszej Janiny (urodziła się w Wyszkowie) urodzeni w Łojewie.
Młyny w tamtych czasach często się paliły, bo w większości ich konstrukcja była drewniana, a mąka jest materiałem palnym, w dodatku silnie iskrzącym podczas zapłonu. Kurz mączny osadzał się wszędzie, także na pajęczynach w trudno dostępnych miejscach młyna. Do tego młyny często były oświetlane świecami, płonącymi wiekciami albo kruchymi lampami naftowymi.
Dziadek Wiktor postanowił się wyprowadzić z Łojewa ok. 1905 roku, po drugim pożarze swojego młyna, a trzecim jego zabudowań w ogóle. Uznał, że to pechowe miejsce, wziął pieniądze z ubezpieczenia, sprzedał ocalały podczas ostatniego pożaru dom z placem i postanowił przeprowadzić się do miasta wiatraków, czyli Wyszkowa, gdzie przy nowo wytyczonej szosie do Pułtuska niedługo potem postawił piętrowy młyn oraz istniejący do dzisiaj dom rodzinny. Wokoło były tam wtedy praktycznie tylko pola i łąki. Wiktor wraz żoną i z sześciorgiem dzieci na okres budowy domu zamieszkał w pokoju z kuchnią wynajętym u najbliższych gospodarzy, mieszkających przy ówczesnej ul. Kolejowej (późniejsza Okrzei) państwa Pułymów. Od tego momentu rozpoczyna się wyszkowska historia mojej rodziny.
Tekst opracował Piotr Płochocki
Zdjęcia poszczególnych członków rodziny wykorzystane w artykule pochodzą ze zbiorów rodzinnych Eychlerów i Osińskich.
Interesujaca historia Rodu znajomego kolegi Andrzeja.Zauwazylem, ze w bylym zaborze rosyjskim zachowane zostaly ksiegi metrykalne dzieki,ktorym mozna czerpac informacje ,oprocz wlasnych zbiorów. Z takich przekazów powlnna powstawać historia Narodu.
Bardzo ciekawy artykuł o historii tego regionu. Niestety należy dużo rzeczy wyprostować, bo potem są powielane i idą w świat.
Wszystkie nieścisłości wyjaśnię w przyszłości.
Teraz wyjaśnię kilka Po pierwsze Karol Eychler prawdopodobnie nie był na ternach gminy Łochów. U P. Sęczyka jest wpisany Karol, ale tak naprawdę jest to Władysław syn Karola. Dlaczego? Ponieważ w księgach parafii Kamionna występuje zawsze jako Karol Władysław Eychler i tak się podpisuje.
Co do miejscowości w jakich przebywał Władysław to wg mnie: Warszawa, od 1861 roku przebywał w Twarogach, potem na kilka lat nie mam informacji, od 1871 mieszka w Karczewiznie. W II poł. XIX w. postawiono tu młyn na rzece Lubicza, stał on jeszcze na początku XX w. i należał do dziedzica w Kamionnie, obecnie jest to miejsce na granicy Lasek i Karczewizny. Od połowy lat osiemdziesiątych XIX wieku kupuje majątek w Jasiorówce.
Co do matki Władysława po śmierci Karola 1852r w wyszła ponownie za mąż, za Wawrzyńca Krapkowskiego (Krotkowskiego), dlatego w akcie ślubu Władysława jest wpisany Piotrków. Agnieszka Bernauer umiera w Jasiorówce w 1879 jako wdowa Agnieszka Krapkowska. W akcie zgonu wpisano małżonków Karola Eychlera i Władysława? Krapkowskiego. Jej rodzicami byli Józef i Apolonia, urodzona w Austrii w miejscowości Marksoll?.
Co do Zygmunta to jest syn nie Władysława lecz Wiktora i Stanisławy Kaweckiej.
Dwór na zdjęciu nie jest to nie Relinek lecz inny dworek w Jasiorówce.
Na razie tyle, a do prostowania jest bardzo dużo.
Właśnie na takie komentarze czekamy najbardziej. Zdjęcie dworku w Relinie zastąpiłem już właściwym, sprostowałem także informację o Zygmuncie i uszczegółowiłem informacje o Agnieszce. Co do Karola, to jak widać, w świetle obecnie posiadanych informacji, nie da się nic powiedzieć na pewno. Pan Andrzej znał pana Sęczyka, domniemywam, że przeprowadzili szereg rozmów, z których wynikało, że opisywany przez niego Karol, to w istocie ojciec Władysława, a nie sam Karol Władysław. Sprawy nie ułatwia także fakt, że Karol Władysław w akcie swojego małżeństwa nazywany jest tylko drugim imieniem i tak też się pod nim podpisał.
Hipolit Eychler jest moim dziadkiem.Nazywam się Wojciech Dąbkowski jestem synem Włodzimierza Dąbkowskiego (Eychler), był on starszym synem Hipolita. Miał również brata Stanisława Eychlera. Żona Hipolita miała na imie Janina. Pamiętam ją z lat dziecięcych i chłopięcych.
Miło nam, miałem okazję osobiście znać pana Włodzimierza, mam nagrane kilka rozmów wspomnieniowych z nim. Bardzo proszę o jakiś kontakt do Pana.
wspaniała historia