Od jakiegoś czasu przechodząc ulicą 11 Listopada, można ulec pewnemu nagłemu zastanowieniu. Od dwóch miesięcy przed główną furtką Szkoły Podstawowej nr 1 stoi ciekawa tablica. Przedstawia ona projekt szkoły wykonany w 1925 roku. Nie jest to jednak dokładna wizualizacja istniejącego budynku, bo na pierwszy rzut oka narysowany obiekt wydaje się obcy, bardziej przywodząc na myśl wystawne poniemieckie budynki z terenów tzw. Ziem Odzyskanych. Żeby rozpoznać w nim naszą starą poczciwą szkołę, trzeba się przyjrzeć nieco dokładniej.
Efektowny rysunek frontowej elewacji stanowi oczywiście tylko część obszernych planów przyszłej szkoły, jednocześnie jednak jest tym rysunkiem, który ujawnia największą ilość wizualnych różnic pomiędzy planami a późniejszą rzeczywistą formą budynku. Stąd też to właśnie czterostronicowy projekt frontowej fasady został umieszczony na tablicy. Pozostałe rysunki blisko czterdziestostronicowego planu przedstawiają rzuty wszystkich fasad budynku, rozmieszczenia pomieszczeń każdego piętra, dawnej sali gimnastycznej oraz niezrealizowanych domu kierownika szkoły i budynku gospodarczego.
Szczęśliwe przypadki
Ten imponujący dokument przez dziesiątki lat pozostawał nieznany w Wyszkowie, zalegając na przepastnych półkach warszawskiego Archiwum Akt Nowych. Kilka lat temu przypadkiem natrafiła na niego podczas kwerendy specjalizująca się w badaniach architektury pochodząca z Wyszkowa historyczka sztuki Ewa Ziajkowska. Kilka zdjęć planów umieściła na jednym z forów tematycznych dotyczących Wyszkowa na popularnym serwisie społecznościowym Facebook. Natrafiłem na nie, zresztą też całkiem przypadkiem, przeglądając komentarze na zupełnie inny temat. Przy pomocy jednego ze znajomych skontaktowałem się z panią Ewa, a ona udzieliła mi informacji, gdzie dokładnie te plany się znajdują. Wystarczyło tylko znaleźć odpowiednią sygnaturę we wskazanym zbiorze, a potem zamówić skany znajdujących się w teczce planów.
Kiedy zapoznałem się z całą obszerną zawartością teczki, szybko doszedłem do wniosku, że ze względu na swoją wartość historyczną, a także niezaprzeczalne walory wizualne, część planów powinna zostać wyeksponowana w miejscu publicznym. Naturalną lokalizacją było główne wejście do szkoły, w pewnym oddaleniu od budynku, żeby z perspektywy można było porównać planistyczną wizualizację do istniejącego budynku. W tym celu udałem się do odpowiedzialnej za sprawy edukacji zastępcy burmistrza Wyszkowa, Anety Kowalewskiej, a ona skierowała mnie do naczelnika Wydziału Promocji i Kultury wyszkowskiego Urzędu Miejskiego, Leszka Marszała. Pan Leszek z entuzjazmem podszedł do sprawy i przyniesioną przeze mnie grafikę przesłał do rozpoznania możliwości zrobienia z niej tablicy. Od tego momentu minęło kilka miesięcy, w czasie których wymieniliśmy różne propozycje rozmieszczenia wizualizacji jej podpisu oraz lokalizacji tablicy. Pomysł szczęśliwie udało się sfinalizować w połowie października obecnego roku.
Tajemnicze kule
Obszerne plany pierwotnego budynku szkoły są pasjonującym i cennym dokumentem historycznym, dzięki któremu możemy dużo lepiej poznać historią i zrozumieć architekturę tego znanego wyszkowskiego budynku.
Do tej pory wiedzieliśmy, że prace przy jego budowie ruszyły w 1926 roku, a pierwszą znaną jego wizualizacją były dwa zdjęciach jego budowniczych pod kierunkiem Eugeniusz Łozińskiego (1881-1950), ukazujące front i tył szkoły na dzień 9 listopada 1928 roku. Widać na nich mury szkolne sięgające już drugiego piętra, bez spadzistego mansardowego dachu z lukarnami, który zawierał pierwotny projekt, więc w formie, z której znamy budynek obecnie. Ten fakt mógłby wskazywać na dość wczesne porzucenie pierwotnej formy i dostosowanie jej do funkcjonalności oczekiwanej od tak dużego i drogiego budynku. Wręcz można odnieść wrażenie, że zmiana zaszła jeszcze przed rozpoczęciem budowy. Ale czy na pewno?
Otóż budynek, ze względu na swoje imponujące gabaryty, był oddawany do użytku etapami. Jak każe sądzić chronologia znanych nam wydarzeń, zewnętrzna kubatura budynku zyskała swój kształt i pełne wykończenie w roku 1930, podobnie jak wnętrza jego parteru. Świadczy o tym fakt, który rejestrujemy dzięki jednemu ze zdjęć przekazanych przez ks. Michała Grzybowskiego, które pozostawił po sobie ks. Lucjusz Mioduszewski. Na fotografii z 7 kwietnia 1930 roku, popisanej jako „poświecenie i otwarcie części szkoły powszechnej w Wyszkowie” widać członków Rady Miejskiej m.in. z burmistrzem Stanisławem Pawłowskim, ks. Lucjuszem Mioduszewskim, Eugeniuszem Łozińskim i prawdopodobnym projektantem szkoły, Janem Wałowskim. Spomiędzy gęsto usytuowanych postaci można dojrzeć fragmenty detali balustrady oraz posadzki schodów południowego wejścia do budynku szkoły. To właśnie dzięki nimi dowiadujemy się najciekawszych rzeczy, jak choćby, że wciąż obecna przed schodami posadzka z charakterystycznym wzorem oraz tkwiące w niej metalowe skrobaczki do butów, które wyglądają jak twór znacznie późniejszy, są w istocie oryginalnymi elementami pierwotnego budynku. Najciekawszym jednak detalem są widoczne spoza pleców niektórych postaci masywne betonowe kule wieńczące balustradę. Czy uważnemu obserwatorowi powinny coś przypominać? Dokładnie, są to kule w identycznym charakterze, jak kule wieńczące frontową i południową fasadę w pierwotnym planie szkoły z 1925 roku. Są zarazem dowodem na to, że budowę rozpoczynano według tego właśnie planu, a zmiana ostatecznej koncepcji budynku nastąpiła dopiero w jej trakcie. Należy nadmienić, że kule nie dotrwały okresu powojennego i na zdjęciach z drugiej połowy lat 40. nie ma już po nich śladu. Czy usunięto je jeszcze przed wojną (na początku 1938 roku jeszcze były), czy zrobili to stacjonujący w szkole żołnierze niemieccy bądź radzieccy, tego nie wiadomo, gdyż brakuje dostatecznie precyzyjnego materiału fotograficznego.
Pewne jest natomiast, że pierwsze piętro szkoły otwarto 20 sierpnia 1934 roku, o czym wiemy dzięki zachowanemu zaproszeniu na to wydarzenie, które skierowano do burmistrza Stanisława Wolskiego. Wiadomo także, że na początku 1938 roku część pracowni oraz sala gimnastyczna były jeszcze niewykończone (sala nie miała dachu), co zostało wspomniane w jednym z numerów „Głosu z powiatów województwa warszawskiego”.
Wielką bolączką Wyszkowa jest szkolnictwo. Wprawdzie miasto posiada wspaniały gmach szkolny, którego budowa pochłonęła 350 tysięcy złotych, jednakże nie został on wykończony, szereg pracowni i sala gimnastyczna jeszcze są nieurządzone, a nikt niestety, nie kwapi się z pomocą pieniężną, chociaż domaga się tego ponad 2000 dziatwy szkolnej. Mieszkańcy Wyszkowa za pośrednictwem „Głosu” apelują serdecznie do Pana Premiera, aby zechciał łaskawie zobaczyć, w jakich warunkach uczy się tamtejsza dziatwa.
Zarząd miejski mimo ciężkich warunków finansowych przystępuje do pokrycia sali gimnastycznej z własnych funduszów.
Nowe potrzeby
Pierwotne plany szkoły powszechnej, po dokładnym przyjrzeniu, odsłaniają także wiele pomniejszych ciekawostek. Widać na nich, że oprócz wejścia frontowego ulokowanego pod arkadami, ważną rolę miało pełnić wejście południowe, bo zarówno jedno jak i drugie zaznaczono ozdobną attyką z kulami. Dodatkowo wejście południowe, wobec braku wyraźnego akcentu, jakim były od frontu arkady, przyozdobiono półkolistym ceglanym portalem. Co ciekawe, nie przewiedziano wówczas przy nim żadnych betonowych balustrad nawiązujących ozdobnymi kulami do motywu attyki. Zatem oddany częściowo do użytku w 1930 roku budynek finalnie zamienił akcenty. Wejście, które było budowane wcześniej, zostało przyozdobione na podobieństwo planowanej powyżej attyki, ale kiedy po dwóch latach mury budynku doprowadzono już pod dach, plany budowy drugiego piętra zmieniły się na tyle, że na attykę nie było już miejsca.
Wszystko dlatego, że rozpoczynając budowę zakładano, że będzie się w nim mieściła jedna duża szkoła powszechna z rozłożonymi na dwa piętra 14 klasami, szatnią, rozbieralnią, natryskami, salą gimnastyczną, dwoma pomieszczeniami na pomoce dydaktyczne, pracownią plastyczną, pokojem nauczycielskim, kancelarią i gabinetem lekarskim. Poddasze miało pełnić rolę uzupełniającą, mieszcząc pracownię robót ręcznych, kuchnię i tzw. pokój skrutów. Budynek z racji na brak funduszy budowano jednak na tyle długo, że przez ten czas zdążyły nagromadzić się w mieście nowe potrzeby.
W 1929 roku wydzielono drugi obwód szkolny, w wyniku czego powstały dwie szkoły powszechne. W analogicznym czasie powstała także potrzeba ulokowania w budynku podupadającej Szkoły Dokształcającej Zawodowej. Wyszkolono odpowiednie kadry; SP1 prowadził poprzedni dyrektor szkoły, Adam Klepaczko, SP2 i szkołę zawodową przejął Józef Kulesza, podzielono odpowiednio nauczycieli, brakowało tylko dostatecznie obszernej bazy lokalowej. W tych okolicznościach naturalnym stało się, że projektowany budynek nie spełni wszystkich oczekiwanych funkcji i trzeba go nieco powiększyć. W celu uzyskania trzech podobnej wielkości i przeznaczenia pięter zmodyfikowano projekt drugiego piętra w ten sposób, że zrezygnowano z mansardowego dachu z lukarnami i attykami, zastępując go piętrem rozplanowanym dokładnie według wzoru piętra pierwszego oraz podwyższeniem centralnej części budynku o kolejne piętro. Całość nakryto dachem o małym spadku z niewielkimi wnękami strychowymi.
Część ze zmian w projekcie wynikało także z zastrzeżeń zawartych w pozwoleniu na budowę udzielonym przez Oddział Architektoniczno-Budowalny Okręgowej Dyrekcji Robót Publicznych Województwa Warszawskiego. Były to między innymi przeniesienie ze względów bezpieczeństwa kuchni z poddasza oraz likwidacja ślepych wnęk okiennych na południowej ścianie. Ten drugi element, wobec zmiany projektu, w skutek której ściana znacząco się powiększyła, wpłynął zdecydowanie ujemnie na architekturę budynku.
Oprócz samej szkoły plany przewidywały także powstanie wystawnego budynku dla kierownika i obszernego budynku gospodarczego. Projektowano także rozległy ogród miedzy ulicami Długą (późniejszą 11 Listopada) i Kościuszki oraz od północnej strony (na terenie dzisiejszych boisk) ogród owocowy. Niestety przed II wojną światową udało się zrealizować tylko budynek szkolny i salę gimnastyczną.
Zmiany powojenne
Zmiany w formie budynku przyniósł też oczywiście okres powojenny. Przed szkołą z okazji święta lasu w 1947 roku posadzono dwa niewielkie dęby, które obecnie stanowią jedną z głównych ozdób placu szkolnego. Największą zmianę wizualną budynek przeszedł na początku lat 60., kiedy ceglaną elewację w całości otynkowano. Kolejna duża inwestycja nastąpiła dekadę później, kiedy dwie obszerne frontowe wnęki zabudowano na wszystkich piętrach dodatkowymi salami (co niestety zaciemniło korytarze), a elipsowatą wnękę we frontonie szkoły, z inicjatywy inspektora szkolnego Sławomira Ciecierskiego, wypełnił elegancki bijący zegar. W 1976 roku rozebrano zbyt małą na ówczesne potrzeby przedwojenną salę gimnastyczną, by po 5 latach zastąpić ją nową, już znacznie obszerniejszą. W tej formie budynek dotrwał do dnia dzisiejszego.
Slad wzruszenia po obejrzeniu tych zdjec, chwile mile i mniej mile przezyte w tym budynku i wspomnienie ludzi spotkanych w cczasie szkolnym strszego milego woznego ktory zawsze mial ochote pogadac z uczniami. Ech
Mozna dodac, ze pan Lozinski ktory wybudowal ta szkole nie byl zadnym inzynierem a mistrzem murarskim. Sam postawil tez swoj dom na ul. Okrzei w okolicach dawnej mleczarni.
Mowa o stojącym do dzisiaj domu z wielką datą 1911?
Witam.
Jan Wałowski był rzeczywistym projektantem tego budynku. Słyszałam o tym od mojej cioci, Barbary Wałowskiej-Kozon, która jest córką Jana Wałowskiego. Grób Jana Wałowskiego znajduje się na cmentarzu w Wyszkowie, na Nadgórzu.
Posiadamy trochę zdjęć rodziny Wałowskich od ks. Kondrackiego. Może i Państwo posiadają jakieś zdjęcia lub dokumenty po Janie? Czy w podaniach rodzinnych wspominano o innych jego projektach np. domach na Parcelach hutniczych?
W tej szkole uczyłam się 11 lat.Najpierw w szkole podstawowej nr.2,a potem w liceum.Edukację tu zakończyłam w 1960 roku….Z wielką radością przeczytałam ten wspaniały artykuł i serdecznie za niego dziękuję.Oczywiście za zdjęcia ,szkice,plany – też……Dyrektorem mojej podstawówki był Pan Madej (?). Wchodziliśmy z prawego szczytu szkoły, po szerokich,kamiennych schodach.Mijaliśmy duże drzwi wejściowe do jedynki.Przy samym wejściu zawsze siedział któryś z panów wożnych.Dzwonili ręcznymi dzwonkami na początek i koniec przerwy…Do liceum wchodziliśmy “od tyłu” budynku ,na II piętro.Mijało się wejścia do podstawówek,które były zamknięte “na stałe”. Podłogi (z desek)były pokryte czymś czarnym-jakąś paskudną farbą.O ile dobrze pamiętam,to nad liceum była jeszcze Zasadnicza Szkoła Zawodowa.Może ona zajmowała jedno skrzydło tego samego piętra.?…Sala gimnastyczna była przestronna, z drabinkami przy ścianach,niskimi ławkami “gimnastycznymi”,kozłem….Podłoga tu była jasna,chyba wyłożona parkietem.Panowie wożni chyba już mieli elektryczny dzwonek i …..słodkie bułeczki.nie każdego było na nie stać.Ja miałam na ogół świeżutką bułkę, z piekarni Pp.Kowalskich ,z masłem…Na korytarzu były apele.Prowadził je P.Dyr.Kamiński….Czy wiecie gdzie była ubikacja i jak wyglądała???? Szatnia to były wieszaki na korytarzu,ale nie pamiętam czy tylko w podstawówce czy i w licem…….Myślę,że kiedyś załączyłam Państwu zdjęcia sprzed “omawianego” budynku z 1958-9,z grupą “teatralną” P.Prof.Grudnia-mojego wychowawcy licealnego.Jeszcze jedno : przed budynkiem był ogródek kwiatowy,jedna furtka wejściowa z jednej i z drugiej strony budynku(dla podstawówek i dla liceum)….Serdeczne pozdrowienia dla grupy “historycznej”.
Chętnie zobaczymy te zdjęcia. Zapewne chodzi o pana Edmunda Mateya.